Macierzyństwo miało być niezapomnianym przeżyciem – kwintesencją miłości, troski, łagodności.
Tak często można było przeczytać w pismach dla przyszłych matek.
Czy ktoś tu przespał część filmu?
BÓL, KTÓREGO NIE JESTEŚ SOBIE W STANIE WYOBRAZIĆ
Macierzyństwo rodzi się w niewyobrażalnym bólu, który często pozostaje tematem tabu.
Obraz rozerwanego krocza, infekcji popołogowych, pozrywanych mięśni czy porażeń
nerwowych, po których trudno ustać w pionie, kwitowany jest słowem –
to nie choroba, inne też rodziły, nie rozczulaj się, to minie.
Nigdy tego nie rozumiem, że u dentysty ból zęba jest traktowany z
taką troską o pacjenta, że ból złamanej ręki, czy nogi to dla wielu
szczyt możliwości wytrzymałościowych, a kobieta na
porodówce nawet dziś słyszy, żeby nie przesadzała.
NORMALNY STAN FIZJOLOGICZNY?
Ciąża to nienormalny stan fizjologiczny!
Ciąża wymaga
troski fizycznej, duchowej, emocjonalnej nie tylko o dziecko, ale także o
kobietę, która często boi się mówić o całym chaosie, który następuje w
jej ciele, duszy i emocjach.
Gdyby ciąża była stanem fizjologicznym
nikt nie umierałby przy porodzie, a wszystkie kobiety po porodzie
wstawałyby i wychodziły do domu. Niestety tak nie jest. Tak jak każdy z
nas ma indywidualną, charakterystyczną dla siebie
fizjologię, immunologię organizmu tak każdy poród jest inny, niepowtarzalny mimo wielu usłyszanych historii.
Wiele kobiet po porodzie jest tak psychicznie wykończona bólem, że
patrząc na swoje dziecko jest wyzuta z uczuć. Uczy się jakby od nowa
kochać. Buduje jakby nowy świat.
TWOJA MATKA JEST PRAWDZIWĄ BOHATERKĄ!
Patrzysz na dłoń swojej matki, która po latach już nie przypomina
tej sprzed lat mającej tyle siły i wyzwań przed sobą. Dziś ta dłoń to
zapisana historia – to pierwszy dotyk skóry twojego
dziecka, jego pierwsze łzy, milion przewijanych pieluch, miliardy
łyżeczek unoszonych do jego ust, aby go nakarmić, tysiące pochwyceń byś
nie upadł i niewyobrażalna ilość przytuleń bez
powodu. Ilu jeszcze chwil były świadkiem, o których nawet nie zdajemy sobie sprawy.
POCAŁUNEK, NA KTÓRY ZASŁUGUJE BARDZIEJ NIŻ KTOKOLWIEK
Brakuje mi czasów, gdy matkę witano z tak dużym szacunkiem przez
ucałowanie. Nie ze względu na jej charakter, ale na szacunek do niej
samej jako całości.
Dziś naprędce wyrzucamy - cześć, pa, na razie.
Nie ma
tej chwili zatrzymania, nie ma odwagi by uklęknąć i prosić ją o
błogosławieństwo. Jest za to odwaga na krytykę, ocenianie jej wyborów,
decyzji.
KIEDY ZWYKŁE "DZIĘKUJĘ" TO ZA MAŁO...
Moja Kochana Mamo - chcę Ci podziękować za Twoje wybory, za Twoje decyzje, które budowały Ciebie, a przez to i mój świat.
Dziękuję za Twoje słowo, Twoje milczenie i za dom, który Tworzyłaś pomimo wszystko, a może i dzięki temu wszystkiemu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńŁzy mi poleciały - naprawdę trafiłaś w punkt! Piękny, wzruszający tekst.
Twoja mama musi być z Ciebie bardzo dumna!